Sobotnią premierę długo oczekiwanego filmu „Surf City” poprzedziły mini zawodu rozegrane w krakowskim poolu, na które niestety nie udało mi się dotrzeć. Wygrał Tomo, drugie miejsce zajął Tatar.
Premierę wyżej wpomnianego filmu uświetniła dodatkowo projekcja dokumentu autorstwa Stefana Łazarskiego zatytułowanego “K R K”. Słowo uświetniła użyłem celowo, ponieważ „KRK” to naprawdę kawał świetnej roboty. Obawiam się nawet, że przyćmił “gwiazdę” tego wieczoru. “K R K” opowiada o grupie krakowskich przyjaciół, o ich dorastaniu, przygodzie z rolkami, muzyką i nie tylko. Wart jest obejrzenia, w ciekawy sposób pokazuje młodość, poszukiwanie własnej drogi i miejsca w świecie oraz to jak wiele w życiu zależy od nas samych i od naszych wyborów. Niestety film można zobaczyć jedynie na specjalnych pokazach, mam nadzieję że wkrótce będzie dostępny w sieci.
A sam Surf City ? Na pewno dobra produkcja nasączona ciekawymi trikami, pojawiło się trochę nowych miejscówek, Michał Kostrzyński pokazał jak powinien wyglądać “streetowy comeback”, Kowal, Karol Byrski i Dziuba zmiażdżyli trickami oraz stylem, reszta riderów też wypadła bardzo dobrze. Szkoda tylko ze Kacper Nosek nie dostał sekwy - moim zdaniem film wiele by na tym zyskał. Ocenę estetyki wizualnej produkcji jaki i montażu pozostawiam każdemu oglądającemu, z całą pewnością nie można o niej napisać, że jest “delikatna”. Słabą stroną filmu jest kamera i nie mam tu na myśli jakości obrazu (zamierzona stylistyka jak rozumiem), ale raczej jej pracę, kadry, niestaranność. Reasumując: w sobotę mogliśmy obejrzeć nowy polski film o rolkach. Bez szału i dzikiego polotu, za to całkiem solidny i mocno punkowy. Polecam!
Komentarze (8)