Zapraszam na relację z Summerclash 2013 - zawodów w agresywnej jeździe na rolkach, które odbywają się w Berlinie i pretendują do miana największej imprezy rolkowej na kontynencie europejskim.
Imprezę polecam wszystkim miłośnikom bladingu, bardzo żałuję że nie będzie mi dane być w Berlinie w najbliższy weekend. Mimo świetnej organizacji i dość dużej frekwencji
podczas poprzedniej edycji (a z tego, co dane mi było zobaczyć na zdjęciach park nie uległ drastycznym zmianom przed tegorocznymi zawodami) naszła mnie smutna refleksja: jak to się
dzieje, że "święto" naszego sportu odbywa się na skateparku zbudowanym z elementów, które trafiły tam jako "odpadki" z różnych innych skateparków ? Mówiąc wprost: ze śmieci po innych
dyscyplinach "ekstremalnych" ? A może nie ma w tym nic dziwnego i taka sytuacja jest bardzo dobrym obrazem naszego sportu ? A "wielkość" i popularność rolek (cały czas mam na myśli
agresywną jazdę na rolkach) istnieje od kilku lat tylko i wyłącznie w głowach zapaleńców i miłośników tego sportu ?
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że tak właśnie jest ...
Szczęście w nieszczęściu, że istnieją jeszcze ludzie tacy jak Jojo Jacobi (główny organizator Summerclasha). Ma on jeszcze siłę i energię by ciągnąć tą nierówną walkę ze sponsorami,
urzędnikami, całym naszym "indastri" i organizować - także dla Was - coraz to lepsze imprezy! W imieniu organizatorów zapraszam na Summerclash 2014, dziś na blogu krótka relacja z edycji 2013!
Komentarze (0)