Winterclash to jedna z największych imprez związanych z agresywną jazdą na rolkach. Jej 11 edycja odbędzie się za niespełna miesiąc w Eindhoven. Niestety może to być ostatnia szansa na obejrzenie tego wydarzenia na żywo.
Dlaczego ? Sprawa jest bardziej skomplikowana i wymaga dłuższego wprowadzenia.
Zacznę od tego, czym w ogóle jest Winterclash. To zdecydowanie coś więcej, niż tylko zawody. Niesamowity klimat, triki nowe, możliwość poznania PROsów z całego świata i zamienienia z nimi kilku zdań, wysłuchania najnowszych rolkowych newsów i plotek. Ponadto branżowe mini targi i prezentacja nowych produktów (no dobrze - w przypadku naszego środowiska, częściej były to wyprzedaże starych kolekcji …), filmów i innych gadżetów. Ktoś, kto nie zna środowiska związanego z agresywną jazdą na rolkach może pomyśleć, że to normalna rzecz w każdym sporcie. Otóż okazuje się, że niekoniecznie. Ale zacznijmy od początku ...
Agresywna jazda na rolkach fazę prosperity ma raczej za sobą. Przełom wieków łączy się z okresem szczytowej popularności, tak w mediach jak i wśród młodzieży w ogóle. Później było już tylko gorzej, a okolice roku 2005 to w zasadzie zapaść I właśnie wtedy odbywa się pierwszy Winterclash. Rzecz działa się w Aurich w Niemczech, na dwa kolejne lata impreza przeniosła się do Muhlhausen (również w Niemczech). I to właśnie tam po raz pierwszy zabrał mnie Miroslow z Hedonskate by pokazać mi “wielki świat rolek”. Rootsowe zawody na które przylatują PROsi z całego świata. Atmosfera jest kosmiczna, w końcówce finałów momencie zaciera sie granica miedzy uczestniczącymi, a oglądającymi, uczestniczą na swój sposób wszyscy. Zakochuję się od pierwszego pobytu, nasz związek trwa długo ...
W roku 2009 Jojo przenosi imprezę do Belgii. Ma być nowy, większy skatepark, dodatkowe elementy przygotowane tylko na czas zawodów, więcej miejsca dla publiki, ma również odbyć się pierwszy rolkowy “tradeshow” czyli wspomniane targi branżowe. Niestety, na kilka godzin przed wyjazdem do Belgi dostajemy info, ze skatepark spłonął, a wraz z nim hala i rzeczy przygotowane na targi. Ogień zajął się od iskry ze szlifierki, która była używana podczas wykończania ostatnich elementów. Dramat, zwątpienie, niedowierzanie …
Już kilku godzinach okazuje się, ze Jojo miał plan B i zawody odbędą się, tyle że w Holandii. Impreza okazuje się być strzałem w dziesiątkę, tamtejsze powietrze wyjątkowo dobrze koresponduje z jazda na rolkach, wracamy do domu wyjątkowo zadowoleni. Niestety finansowy bilans imprezy jest na minus (w związku z pożarem i przeniesieniem imprezy) i jest to początek finansowych kłopotów Joja.
Mimo problemów w roku 2010 Jojo chce zrobić imprezę z jeszcze większym rozmachem. Przenosi ją do Berlina gdzie wynajmuje dużą halę i mobilny skatepark, scenę dla zespołów grających na afterparty, robi duże promo w mediach. Chce otworzyć imprezę dla ludzi “z zewnątrz”, pokazać im rolki. Niestety mieszkańcy Berlina ignorują Winterclash, bawimy się w podobnym składzie jak w minionych latach. Jojo wpada w gigantyczne długi z których wychodzi do dziś. Mimo tego co roku organizuje Winterclash w Eindhoven w Holandii, odbywają się też 3 edycje Summerclash - letnich zawodów na Mellow Parku w Berlinie.
Bodźcem do wygenerowania tego artykułu był wpis, jaki ukazal sie na Facebooku Jojo kilka dni temu i związany z tym link do crowdfundingowej platformy: http://gogetfunding.com/winterclash-is-dead-i-want-my-life-back/ .
Jojo opisuje tam przytoczoną przeze mnie historię z dużo większą ilością szczegółów i kwot. Zwraca się też do nas z bezpośrednią prośbą o pomoc. Pieniądze możecie przekazać mu za pomocą wspomnianej strony.
Nie zostawiajmy go samego z tym problemem (całkiem realnym). Winterclash to największa impreza związana z aggresivem w Europie. Niesamowity klimat, niepowtarzalna atmosfera braterskiej rywalizacji, nowe tricki, poczucie jedności naszego środowiska, okazja do spotkania i godnego zainaugurowania sezonu, takie trochę rolkowe mini igrzyska …
Gdyby nie Johanes Jacobi, to by tego nie było.
Powinniśmy szanować i doceniać ludzi takich, jak on. Dzięki nim odbywają się takie imprezy. Bawiliśmy się wszyscy (niech znajdzie się jeden taki, który powie, że na Winterclashu bawił się źle, albo chociaż średnio), zapłaćmy za to wszyscy.
A co z tymi, którzy jeszcze nie byli i się nie bawili ?
Jesli Jojo nie uzbiera tych pieniędzy, to czeka Was tylko jeden scenariusz: wszystko, co będziecie w swoim życiu mogli powiedzieć o Winterclashu, to to, że Was tam nie było …
Jeśli zaś uzbiera, to pojawi się szansa na kontynuację imprezy.
Warto.
Komentarze (2)