Kopol, to w krakowskiej gwarze określenie specyficznego typu przeszkód które można wykorzystać jeżdżąc na rolkach. Najczęściej wymagają one niebagatelnych umiejętności i kreatywności.
Przeszkód takich, które czasami kończą się zanim człowiek zdąży się porządnie wybić. Albo są tak niskie, że można ich nie zauważyć. Albo tak dziwne, że niepodobnym wydaje się jeździć po nich na rolkach … Nie udało mi się ustalić genezy tego pojęcia, ale z całą pewnością związane jest z osobą Mateusza Kovalskiego aka Kopalskiego.
Kraków ze skateparkami problem mial od zawsze. Ludzi jeżdżacych na rolkach, deskorolkach i rowerach nigdy w mieście smoka (onegdaj, teraz raczej smogu) nie brakowało, ale obiektów do jazdy bylo zawsze jak na lekarstwo. A jeśli już powstawały (z reguły w okresie przedwyborczym, by chwilę później popaść w zapomnienie ze strony władz), to osiedlowy lumpenproletariat dbał o to by były w stanie nie nadającym się do jazdy. Ot, lokalny folklor.
Skatepark Prokocim na Prokocimiu zdaje się potwierdzać tę regułę. Powstał ponad 2 lata temu, miał być budowany w 2 etapach, niestety na drugi etap brakuje pieniędzy i nie zanosi się aby szybko się znalazły. Co gorsza zmieniła się rada dzielnicy, radny który przyczynił się do jego powstania nie zdobył mandatu na kolejną kadencję i tym samym skatepark stracił opiekuna. Pieniędzy brakuje nawet na załatanie dziur w ¼ pipe`ach.
Szkoda, bo skatepark choć mały, to szczególnie ulubiony przez ekipę krakowskich bladerów i ochrzczony przez nich “Kopolem”. Podobno Mateusz Kowalski robi tam pół godzinne lajny, a Michał Kostrzyński wygrał z nim w skejta. W Krakowie wszystko jest możliwe …
Jeżdżą Adrian Lipiński, Michał Kostrzyński, Leszek Leżak, w rolę przypadkowego przechodnia wcielił się Marcin Wasielewski, zapraszam na zdjęcia!
Komentarze (0)