Dziś jedne z tych zdjęć, które wywołują radość samym przywołaniem fotografowanych chwil i pozwalają z większym optymizmem spojrzeć na przyszłość naszego sportu. Zawody rolkowe są tylko pokazami, esencją jazdy na rolkach jest ulica.
W poprzednim wpisie wspominałem o tym, że skateparkowe zawody nie były jedyną atrakcją lipcowego weekendu w Rzeszowie. Zarówno w piątek, jak i w sobotę po oficjalnej części udaliśmy się na street i zaliczyliśmy świetne sesje. Na rzeszowskich ulicach królowała nowa szkoła jazdy, moda, styl, “nibyelegancja”, cliping i kilka innych popularnych haseł. Atmosfera panująca na miejscówkach przypominała tą z najlepszych lat naszej dyscypliny. Wzajemne motywowanie, nakręcanie się na tricki, radość z jazdy, spotkania jako takiego, z tego iż ponad 30 osób z kilku krajów świata eksplorowało Rzeszów w poszukiwaniu kolejnych miejscówek. Wiśnią na torcie był bardzo pozytywny odbiór tego, co robimy przez przypadkowych przechodniów (nie zawsze tak to wygląda). Wyśmienity skład spowodował, iż pojawiły się naprawdę solidne tricki. Pojawił się jeden z popularniejszych ostatnimi czasy rolkarzy Bobi Spasov (Izrael), Yair Viner (Izrael) Linus Hansen (Szwecja), czołówka polskiej sceny, świetnie jeździło też kilka nowych osób.
O co w ogóle chodzi z tym "new schoolem" i "old schoolem" w rolkach ? Postaram się przygotować wpis poświęcony temu tematowi, dziś powiem tylko że w doskonały (i praktyczny) sposób wyjaśnił to w Rzeszowie Bobbi Spasov. Kilka osób jeździło na potrójnym łamańcu, dość trudnym, zjechanie całości zajmowało im kilka do kilkunastu prób. W pewnym momencie przyjechał Bobbi, zrobił chees slide po zjeździe dla wózków (po całości, w pierwszej próbie) i zebrał największe brawa tamtego dnia. Więcej na zdjęciach i w edicie autorstwa Bobiego Spasova, zapraszam!
Komentarze (1)