Sebastian "Basza" Gruba

W poprzednim wpisie trochę na wyrost pożegnałem się ze Skate In Parkiem. Inicjatywa Pawła Komosy funkcjonowała w hali na ul. Targowej do końca stycznia 2020, a już jutro odbędzie się pierwsza skate sesja pod nowym adresem..

Dziś jedne z tych zdjęć, które wywołują radość samym przywołaniem fotografowanych chwil i pozwalają z większym optymizmem spojrzeć na przyszłość naszego sportu. Zawody rolkowe są tylko pokazami, esencją jazdy na rolkach jest ulica.

Carpatia Extreme Festival to kolejna świetna impreza zorganizowana przez rzeszowską ekipę. Tym razem stolica podkarpacia gościła rolkarzy, deskarzy i miłośników BMXów, a zawody (i nie tylko) trwały cały weekend.

Tegoroczne zawody Winterclash mogły być ostatnie. Końcem końców okazały się być jedną z lepszych edycji tej imprezy. Dodatkowo środowisko rolkowe pokazało, że jest bardzo solidarne i szczodre, a seria największych zawodów rolkowych w Europie będzie kontynuowana.

Imprezy rolkowe (odbywające się w Polsce) na których gości tylko i wyłącznie aggressive nie przyciągają tłumów. Wiemy to od dawna, ale przez długi czas nie mieliśmy pomysłu, jak wyjść z impasu. Sobotnia impreza pokazuje, że recepta może być całkiem prosta ...

W ubiegłych latach Rzeszów gościł finały naszej polskiej ligii rolkowej. W tym roku finały odbędą się w Katowicach, w Rzeszowie zaś w minioną sobotę rozstrzygnęły się losy Mistrzostw Polski w agresywnej jeździe na rolkach.

Poprzedni wpis spotkał się z dość zimnym przyjęciem. I nie chodziło o zdjęcia, a o moją opinię nt. sytuacji na polskiej scenie agresywnej jazdy na rolkach.

Dziś niewiele słów, a sporo zdjęć które powinny były pojawić się tu już jakiś czas temu.

Koniec roku to tradycyjnie czas podsumowań, rankingów i innych zestawień. Po raz kolejny zostałem zaproszony do publikacji prac w albumie Triker Photogift, który to album jest zbiorem najciekawszych zdjęć zrobionych przez polskich fotografów sportów extreme w roku 2014.

Zaproszenie na zawody do Sosnowca przyjąłem z mieszanymi uczuciami.

Dziś 2 klatki z majowego spotkania z Sebastianem Grubą zwanym “Baszą”.

Lubię fotografować w miejscach takich, jak to z dzisiejszych zdjęć. Lekko opuszczone, zaniedbane, czekające na lepsze czasy (lub też pamiętające je przez mgłę ...), często skrywające niejedną niespodziankę.